Mason jar salad czyli sałatka warstwowa
Ta ładnie wyglądająca sałatka robi furorę wśród anglojęzycznych foodies. O co chodzi? Po prostu o warstwowe ułożenie składników (należących do odpowiednich grup składników żywieniowych, koniecznie w określonej kolejności). No i o słoik. Mason jar pojawił się w poł. XIX wieku za sprawą Johna Landis Masona, który zajmował się blacharstwem. Mason wymyślił specjalne szczelne zakrętki metalowych słoików do przetworów owocowych, dzięki którym przechowywanie tychże przetworów stało się zdrowe i higieniczne; potem swój pomysł opatentował. Warto wspomnieć, że Masonowi zawdzięczamy również powstanie solniczek i pieprzniczek z odkręcanymi dziurkowanymi wieczkami.
Charakterystyczne słoiki są dostępne w Polsce, ale ja dysponuję podobnymi, innej firmy. Ważna jest przecież zawartość! Do sałatki warstwowej możecie włożyć wszystko, co najbardziej lubicie i co ładnie wygląda. Ważne, żeby na dole był sos lub raczej lżejszy dressing, który po obróceniu słoika do góry nogami spłynie na zawartość (niektóre modele słoików mają nawet szklane ucho, aby łatwiej było odwrócić go, potrząsnąć sałatką i w ten sposób wymieszać dressing ze składnikami).
Poniżej podaję typowe ułożenie składników w słoiku. Kto to opracował? Być może dietetycy, być może producenci/dostawcy określonych produktów hojnie opłacający food blogerów… grunt, że ten porządek jest w dużej mierze powtarzalny co zauważycie, jeśli przejrzycie Internet.
Ja w sałatce na zdjęciu użyłam oczywiście to, co najbardziej lubię i co miałam pod ręką czyli (idąc od dołu): czerwoną cebulę i zielony ogórek, słodką kukurydzę, brokuły i pomidorki koktajlowe, czarne oliwki, żółtą paprykę, kuskus i zieloną sałatę ze swieżą bazylią. Miało być kolorowo i wegańsko. Dressingiem była mieszanka oliwy, octu balsamicznego, czosnku i cytryny, z wmiksowanymi kilkoma malinami i łyżeczką miodu. Lubię i chętnie robię ten rodzaj sałatek, bo są uniwersalne (w zależności od tego, co znajdzie się w słoju, moga być i śniadaniem i przekąską i lekkim lunchem czy kolacją). Poza tym są rozwiązaniem niewymagającym specjalnych wycieczek do sklepu – ot, wystarczy otworzyć lodówkę i zastanowić się 'co by tu…’. No i miło się na nie patrzy. Zachęcam do zrobienia!
Smacznego!
Be the first to comment.