Sos Arrabbiata
To jeden z typowo włoskich sosów, szczególnie popularny w połączeniu z makaronem. Jest wiele przepisów, ale ja polegam na recepturze mojej mamy, przywiezionej kiedyś z Włoch. Mama studiowała przez jakiś czas w tym kraju (dawno temu) i mieszkała u włoskiej rodziny. Szacowna włoska matrona – domowy szef i chef – zdradziła jej kilka sposobów na sosy. Zostały spisane, włożone do notatek i zapomniane, bo w tamtych czasach część składników była w Polsce niedostępna. Jakiś czas temu odgrzebałam je wszystkie i teraz wykorzystuję. Czy wiecie, że „arrabbiato” po włosku znaczy „zły, wściekły”? To ostry sos, ale z lekką nutą słodyczy. Jeśli lubicie konkretne smaki, nie będziecie wściekli, ale wniebowzięci! Zakładam się, że to jeden z lepszych (jeśli nie najlepszy) sos, który spróbujecie. Do tego tak prosty, ze aż prosi się o ugotowanie. Mniam!
Potrzebujemy: jak największą patelnię z pokrywą, praskę do czosnku (jeśli ma być na zimę – 8-10 małych słoiczków, wyparzonych)
Składniki:
- cebula – 150 g (1 szt. – duża)
- czosnek – min. 5 ząbków (u mnie 7 szt.)
- czerwone wytrawne wino – 0,5 szkl.
- brązowy cukier – 2 łyżki (jeśli nie macie, użyjcie białego)
- koncentrat pomidorowy – 4 łyżeczki (kopiaste)
- płatki chili – 2-3 łyżeczki (można zastąpić świeżą papryczką z połową nasion)
- pomidory – 1,5 kg. swieżych malinowych lub 4 puszki
- świeża bazylia – 1 garść
- natka pietruszki – 1 garść
- olej (jeśli wersja wegańska) lub masło – 1 łyżka
- sól, pieprz
Przygotowanie:
Na rozgrzanym tłuszczu szklimy posiekaną cebulę, pod koniec dodając przeciśnięty przez praskę czosnek. Zalewamy zawartość patelni winem, które odparowujemy. Następnie dodajemy cukier, posiekaną bazylię, płatki chili, koncentrat, sól i pieprz. Mieszamy dokładnie i dodajemy pomidory, po czym doprowadzamy do wrzenia pod przykryciem. Odkrywamy, zmniejszamy ogień do minimum i gotujemy ok. 30 minut, pod koniec doprawiając jeszcze raz i dodając pietruszkę.
Sos można zużyć w całości do obiadu (makaron, pizza), ale wychodzi go sporo! Dlatego ja zamknęłam go w małych słoikach (max. 200 g) i zapasteryzowałam (20 minut od momentu zagotowania + odwrócenie do góry dnem). Będzie nam służyć w zimie jako rozgrzewający dodatek do potraw. Polecam!
Smacznego!
Be the first to comment.