Domowe „pieguski”
Zawsze chciałam mieć wielki, szklany słój na ciastka. To wspomnienie z dzieciństwa, kiedy pojawiła się telewizja satelitarna, a z nią amerykańskie seriale, w których dzieci wyjadały słodkości z pięknych, szklanych słojów postawionych na eleganckich kuchennych blatach. Od paru lat mam taki fajny blat, ale nie miałam pojemnika na ciastka. Jednak Święty Mikołaj pamiętał o moich dziecięcych marzeniach i w tym roku sprezentował mi, między innymi, właśnie wspaniały szklany słój. Postanowiłam go zapełnić czymś pysznym i mój wybór padł na kruche ciasteczka wzorowane na popularnych Pieguskach, które wszyscy lubią. Moje „pieguski” są dalekie od ideału, nie tak perfekcyjnie okrągłe i płaskie, ale wyszły mega pyszne. Nie nadążałam z pieczeniem, bo każda kolejna porcja po części znikała, zanim minął czas studzenia. Zróbcie koniecznie, są rewelacyjne, superszybkie i mega łatwe!
Potrzebujemy: sprawny piekarnik, blachę z papierem do pieczenia, miskę, robot kuchenny (ja użyłam Thermomixa), sitko
Składniki (w zależności od rozmiaru – do 30 ciastek):
- mąka – 140 g
- masło – 100 g (miękkie)
- jajko – 1 szt.
- proszek do pieczenia – 1,5 łyżeczki
- cukier trzcinowy – 50 g
Dodatki:
- bakalie – 100 g na każdą porcję (u mnie posiekana mieszanka studencka, do kolejnych partii ciastek dodawałam jeszcze a) garść suszonej żurawiny, b) garść rodzynek, c) ok. 50 g posiekanej mlecznej czekolady)
Przygotowanie:
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni. Do misy robota przesiewamy mąkę z proszkiem do pieczenia. Dodajemy cukier i masło, po czym wszystko miksujemy do konsystencji mokrego piasku. Przekładamy do miski, wbijamy jajko i po dokładnym wymieszaniu dodajemy bakalie (+ ewentualnie czekoladę czy inne ulubione dodatki). Znów mieszamy składniki. Wybieramy z miski po 1 kopiastej łyżeczce masy i przekładamy na blachę z papierem, rozpłaszczając łyżeczką i starając się uformować w miarę okrągły kształt (ciasto się klei, więc nie jest łatwo!). Ciastka powinny być ułożone w odległości 3 cm od siebie. Pieczemy kwadrans lub do apetycznego zarumienienia. Studzimy na kratce.
Smacznego!
Studnia Miodu
15 stycznia 2017
Ja również jestem fanką ciasteczek w słoiku 🙂 mój – co prawda, trochę bardziej zwykły – ma miano wśród rodziny: samonapełniającego się (kto napełnia, to napełnia ;-)) i stoi dumnie na parapecie w kuchni. No teraz, może mniej dumnie, bo zostały w nim resztki pierniczków 🙂 Przepis wygląda na bardzo dobry!