Domowa frużelina do deserów
Tak naprawdę o frużelinie, czyli żelowanych owocach, usłyszałam stosunkowo niedawno, może 2-3 lata temu? (to dowodzi, jak mało znam się na deserach). Nie zgłębiałam tajników jej produkcji, bo niby po co mi była ta wiedza, skoro słodkości robię od święta. Ostatnio jednak miałam do czynienia z pięknym ciastem wykończonym frużeliną, które wyjątkowo zasmakowało mojemu mężowi. O tym napiszę następnym razem, teraz tylko przyznam się, że postanowiłam upiec coś podobnego – więc przygotowanie owoców w żelu okazało się konieczne. Skorzystałam z przepisu Doroty z Moich Wypieków, tu jednak zaznaczę, że ilość cukru trzeba na bieżąco dostosowywać, bo nie wszystkie owoce są jednakowo słodkie. Ja mój owocowy żel musiałam dodatkowo delikatnie dosłodzić, okazał się przez to znakomitym zwieńczeniem ciasta.
Potrzebujemy: garnek lub rondelek, kubek, sitko
Składniki:
- owoce (u mnie mieszanka owoców leśnych z mrożonki, w połowie rozmrożona) – 0,5 kg
- żelatyna w proszku – 2 łyżeczki
- cukier – 6 łyżek
- (opcjonalnie) cukier puder – do dosłodzenia
- sok z cytryny – 1 łyżka
- mąka ziemniaczana + zimna woda – 2 łyżeczki mąki + 2 łyżki wody
- gorąca woda – 4 łyżki
Przygotowanie:
Zaczynamy od żelatyny, którą rozpuszczamy w gorącej wodzie i odstawiamy, aż zacznie gęstnieć. Owoce umieszczamy na sitku do odcieknięcia, po czym przenosimy je do rondla, gdzie mieszamy je z cukrem i zaczynamy podgrzewać. Kiedy cukier całkiem się rozpuści, dodajemy sok z cytryny i mąkę ziemniaczaną wymieszaną wcześniej z zimną wodą. Wszystkie składniki dokładnie mieszamy i doprowadzamy do wrzenia. Rondel zestawiamy z palnika, dodajemy zgęstniałą żelatynę i znów podgrzewamy, często mieszając, jednak nie doprowadzając do wrzenia. Gotową frużelinę studzimy. Docelowo powinna mieć konsystencję kisielu lub rzadkiego dżemu. Jeśli wydaje się Wam nie dość słodka, dodajcie odrobinę przesianego cukru pudru.
Smacznego!
Be the first to comment.