Letni obiad po polsku
Nic nadzwyczajnego i nie ma się czym chwalić, ale… postanowiłam wrzucić ten post, żeby pokazać, jak bardzo może różnić się opinia o czymś – ze względu na wiek czy okoliczności. Ziemniaki z jajkiem sadzonym i fasolką szparagową to był znienawidzony przez moją mamę obiad. Kojarzył jej się z biedą, przymusowym oszczędzaniem na jedzeniu, bo jej, żyjący na powojennym dorobku, rodzice (czyli moi dziadkowie) niestety mieli bardzo mało pieniędzy. Mięso jadało się od święta, a szarą rzeczywistością było jajko, ziemniaki, a w sezonie – młode warzywa, zdobyte od zaprzyjaźnionych rolników, u których mama spędzała w dzieciństwie każde wakacje.
Dziś – taki obiad oznacza dla nas frykasy. Młoda fasolka umaczana w rozpływającym się żółtku, do tego pieczone rozmarynowe ziemniaki. Przecież to pyszności! Nie wyobrażam sobie lepszego, letniego posiłku. I nie wyobrażam sobie niczego, co bardziej kojarzyłoby mi się z Polską.
Nie będę się wygłupiać i wstawiać przepisu, bo każdy najlepiej wie, jaką fasolkę lubi i jak przygotować takie coś. Ja jajka sadzone lubię najbardziej z dodatkiem chili bądź pieprzu cayenne, fasolkę oprószam mixem ziół włoskich z solą morską (w młynku, Kotanyi), a ziemniaki piekę z rozmarynem i tymiankiem. Nie przepadam za bułką tartą z masłem, więc moja potrawa jest nieco lżejsza. To wszystko, bo siła tkwi w prostocie. Zyczę Wam udanego weekendu!
Smacznego!
Be the first to comment.