Halászlé – węgierska zupa rybna
Jak pisałam chwilę temu, podczas wakacji największym kulinarnym odkryciem okazała się węgierska zupa rybna, zjedzona w knajpie w Niechorzu. Żegnając się z obsługą, bardzo pochwaliłam danie i zapowiedziałam, że postaram się zrobić takie samo w domu. „Nie uda się!” – usłyszałam. Nie? A może jednak tak! Postanowiłam spróbować. Wiadomo, ze żadna jadłodajnia nie zdradzi swoich kulinarnych sekretów, więc pokopałam w Internecie i znalazłam przepis na oryginalną zupę halászlé. Już wiem, że w Kergulenie (gdzie nam ją zaserwowano) na pewno gotuje się według zmienionego przepisu, bo tamtejsza zupa była wręcz czarna od ziela angielskiego i pływały w niej wielkie oka tłuszczu. Ja trzymałam się receptury ściśle z jedną jedyna zmianą – Węgrzy nie mają przecież morza, więc do swojej fantastycznej zupy używają ryb słodkowodnych (karpia, szczupaka, etc.). My przed wyjazdem kupiliśmy kilka kilogramów dopiero co złowionych dorszy i fląder i to na nich ugotowałam zupę. Wyszło coś przepysznego! W oryginale potrawa jest piekielnie ostra (i tak lubię najbardziej), ale tym razem hamowałam się z doprawianiem ze względu na dzieci. Jeśli ostra kuchnia to Wasza ulubiona, dodajcie chili swieże lub w płatkach lub papryczki czereśniowe i będziecie w siódmym niebie!
Potrzebujemy: 2 duże garnki, patelnię, sitko, blender ręczny, talerz
Składniki:
- ryby – 1 kg (w oryginale słodkowodne, u nas – morskie: dorsz i flądra w proporcji 2:1) + (opcjonalnie) dodatkowe rybie głowy (u nas 2 szt.), jeśli macie więcej ryb
- woda – 2 l
- cebula – 3 szt. (duże)
- liść laurowy – 3 szt.
- papryka czerwona – 1 szt. (duża)
- papryka żółta – 1 szt. (duża)
- pomidory malinowe – 5 szt. (nie za dużych lub 2-3 duże)
- czosnek – 1 ząbek (duży)
- papryczka chili lub czereśniowa – 0,5 -1 szt. (bez nasion)
- (opcjonalnie) chili w płatkach – szczypta (+ do indywidualnego doprawienia)
- białe wytrawne wino – 0,5 szkl.
- słodka sproszkowana papryka – 2 łyżki
- świeża pietruszka – 1 garść
- olej – 2 łyżki
- sól, pieprz
- pieczywo – do podania
Przygotowanie:
Ryby myjemy i patroszymy. Odkładamy 1 szt. (u nas dorsza) na później do lodówki. Resztę w całości (+ łby) wkładamy do garnka i zalewamy 2 litrami zimnej wody, dodajemy 1 cebulę (obraną, pokrojoną na połówki) i liście laurowe. Przykrywamy i gotujemy na małym płomieniu minimum 1,5 h. Wywar powinien być klarowny i wyraźnie, apetycznie pachnieć rybą. Po tym czasie odcedzamy rozpadające się ryby przez sitko i studzimy je. Wywar można zestawić na trochę z fajerki.
W tym czasie na patelni rozgrzewamy olej i szklimy na nim drobno posiekaną cebulę z połową papryki w proszku, po czym dodajem drobno pokrojoną paprykę i świeże chili. Dusimy do miękkości, następnie dodajemy pomidory (przekrojone na połówki). Przykrywamy i pozwalamy zawartości patelni „perkotać” do rozciapania się pomidorów. Wyławiamy skórki, doprawiamy resztą papryki i czosnkiem pociętym w plasterki. Zdejmujemy pokrywkę z patelni i gotujemy jeszcze 5 minut. Dolewamy wino i odparowujemy je. Hojnie doprawiamy solą i pieprzem, po czym wszystko miksujemy blenderem (nie bardzo dokładnie, kawałki warzyw powinny zostać).
Wystudzone ryby „rozbieramy” ręcznie, pozbywajac sie ości, płetw etc – zostaje samo mięso, które ponownie wrzucamy do wywaru. Podgrzewamy ponownie i dolewamy do garnka zblendowane warzywa z patelni. Podgrzewamy zupę. Z lodówki wyjmujemy pozostałą rybę. Odkrawamy z niej głowę i płetwy; tułów kroimy na sporej wielkości kawałki (kręgosłup może zostać, i tak będzie go łatwo wyjąć z gorącej zupy). Wrzucamy kawałki do gotującej się zupy (bez przykryci). Porzebują maksimum 5-8 minut. Znów doprawiamy do smaku. Przelewamy zupę do misek/talerzy tak, aby w każdym znalazło się kilka konkretnych kawałków rybiego mięsa. Podajemy danie posypane natką, z płatkami chili w pojemniczku lub miseczce do indywidualnego „dosmaczenia”oraz z ulubionym pieczywem.
Smacznego!
Be the first to comment.